Mistyfikacja Wyspy tajemnic czyli Puszon filmowo-recenzencki
W działach: filmy, recenzja | Odsłony: 3Bardzo lubię chodzić do kina. To dla mnie najlepszy - i de facto niemal jedyny - sposób oglądania filmów. Czasem jeszcze skuszę się na rzutnik i jakieś DVD, baaaardzo rzadko coś w TV (ale tylko na kanałach, gdzie nie ma przerw na reklamy) ale to właśnie kino jest dla mnie miejscem właściwym do oglądania filmów.
Ciemna sala - gdzie przez te kilkadziesiąt minut po prostu ogląda się film, bez przerw na reklamę, czynności fizjologiczne, przy wyciszonym telefonie. W kinie bywam regularnie 3-5 razy w miesiącu, zazwyczaj z Ewą (chyba, że to film wybitnie nie z jej bajki), czasem w większym krakowsko-fandomowym gronie.
I zawsze, ale to zawsze zostaję na filmie do końca, choć nie wiem jaki byłby zły (ach to krakowskie skąpstwo). Dlatego też przed każdym seansem staram się przynajmniej rzucić okiem o czym jest dany film - zazwyczaj korzystam z serwisu Kino w Krakowie gdzie od razu mam też godziny projekcji, często rzucam też okiem na Wikipedię, Stopklatkę czy IMDB.
A cały ten przydługi wstęp piszę dlatego, że w końcu postanowiłem się zmobilizować i zacząć pisać (krótsze bądź dłuższe) recenzje filmowe. Nie będą one oczywiście tak fachowe jak to czyni np. Kafar Craven czy neishin ale mam nadzieję, że dla kogoś będą one rekomendacją w jedną bądź drugą stronę.
O ile to będzie możliwe mam zamiar nie spoilerować ;)
Dziś na warsztacie: Mistyfikacja Jacka Koprowicza, Wyspa tajemnic Martina Scorsese oraz bardzo skrótowo Alicja w Krainie Czarów Tima Burtona.
Alicja w Krainie Czarów
Tima Burtona lubię bardzo, jego Jeźdźca bez głowy wprost uwielbiam, więc jeśli dodać do tego znakomitą tematykę (to nic, że ograną, liczyłem, że Burton coś nowego z niej wyciągnie) oraz Johny'ego Deppa to wydawało się, że musi wyjść coś super.
A jest bardzo średnio. Owszem ładnie, kolorowo i bajecznie, Alicja jest całkiem apetyczna, a Depp w dobrej formie ale film zdecydowanie mnie nie porwał. Ot ładna bajeczka (i to z średnim dubbingiem).
Podsumowując - mariaż Burtona z Disneyem napawa mnie niepokojem.
Mistyfikacja
Przeszło rok temu na jakąś dłuższą podróż pociągiem zaopatrzyłem się w Fantastykę - Wydanie Specjalne, gdzie wśród innych tekstów natrafiłem ze zdziwieniem na fragmenty scenariusza filmowego o ... powojennym życiu Witkacego. Tekst przyciągnął moją uwagę tym bardziej, iż notka biograficzna podawała, że autor był scenarzystą i reżyserem filmu Medium z 1985 r. - chyba jedynego dobrego polskiego horroru w XX wieku, jeśli nie w historii.
Tekst przeczytałem z zaciekawieniem, pomysły Koprowicza naprawdę przypadły mi do gustu ale byłem pewien, że film na jego podstawie nie prędko powstanie, bo takich filmów się po prostu nie kręci.
Jakie było moje zdumienie, gdy okazało się, że jednak kręci się i to w doborowej obsadzie. Maciej i Jerzy Stuhrowie jako antagoniści (ten drugi w roli Witkacego), Ewa Błaszczyk jako femme fatale, a do tego w epizodycznych rolach: Pszoniak, Łukaszewicz, Chyra, Kowalski, Stroiński oraz śliczna Karolina Gruszka. Obsada naprawdę znakomita, a obaj Stuhrowie są w najlepszej formie i pokazują kawał dobrego aktorstwa.
Mocno zakręcona fabuła filmu opierająca się na założeniu, że Witkacy sfingował swoje samobójstwo w 1939 roku, a przez kolejne lata ukrywał się u swojej kochanki. Na trop tej afery wpada młody UBek Łazowski (w tej roli właśnie Stuhr), który zafascynowany osobą Witkacego stara się go wytropić. Akcja filmu skacze od lat 30-tych po 80-te i jest dość wciągająca, choć niewątpliwie reżyser nie wystrzegł się kilku błędów. Ogólnie jednak intrygujący klimat i nastrój filmu połączone z sugestywnym aktorstwem wciągnęły mnie na dobre.
Muzyka Włodzimierza Pawlika jest poprawna, choć momentami nużąca, raczej obniża ogólnie moją bardzo dobrą ocenę filmu.
Podsumowując - chętnie zobaczę inne, podobnie pokręcone filmy. Polecam.
Wyspa tajemnic
Angielski tytuł filmu, jak również książki, na podstawie której powstał, to Shutter Island (tak nazywa się wyspa - miejsce akcji filmu). Tytuł polskiego tłumaczenia książki to Wyspa skazańców, jednakże jej autor Dennis Lehane jest również autorem - zekranizowanej przez Eastwooda (i nagrodzonej Oskarem) - Rzeki tajemnic, więc polski dystrybutor nie mógł sobie odmówić nawiązania...
Mistrz Scorsese (szybki rzut oka na IMDB spowodował, że o reżyserze, który nakręcił blisko 10 filmów, które przypadły mi do gustu wypada pisać Mistrz) nakręcił kolejny wart obejrzenia film z zaskakującą fabułą i dobrą obsadą (Leonardo Di Caprio, znów daje radę, a partnerują mu Ben Kingsley i znakomity w drugich czy trzecich rolach Mark Ruffalo).
Ciężko mi pisać o tym filmie nie spoilerując bo fabuła opiera się na fajnym twiście fabularnym, nie jednym zresztą, zaznaczę tylko, że warto przebić się przez nieco nudne 20% filmu (mniej więcej od połowy filmu), bo to co się dzieje później rekompensuje wcześniejsze braki oraz pewne niepotrzebne dłużyzny.
Znów - jak w przypadku Mistyfikacji - a może nawet bardziej, przypadł mi do gustu klimat. Odcięta od świata wyspa, a na niej szpital psychiatryczny. Szalejąca burza. Tajemnicze zniknięcie pacjentki. Zmowa milczenia. Dziwne zdarzenia. Obłąkani pacjenci. Główny bohater - agent FBI z wojenną przeszłością i po przebytej traumie. Co jest prawdą, kto ma rację, gdzie kryje się zbrodnia?
Scorsese sprawnie żongluje tymi motywami i potrafi z nich wykrzesać naprawdę intrygującą fabułę i zaskoczyć widza.
Nie przedłużając - zdecydowanie polecam.